polski

english

français

Teatr Ateneum (Warszawa)

Wolfgang Hildesheimer „Mary Stuart”

16. 11. 2015 r. – poniedziałek
godz. 19.00
Teatr Powszechny – Duża Scena, ul. Legionów 21

fot. Bartek Warzecha

O festiwalu

Festiwal Kultury Chrześcijańskiej zorganizowany został po raz pierwszy w roku 1997, z okazji 10-lecia istnienia Teatru LOGOS (ZOBACZ). Stanowi w pewnym sensie przedłużenie idei organizowanych w całej Polce w latach 70. i 80. Tygodni Kultury Chrześcijańskiej, mających wtedy stanowić przeciwwagę dla propagowanego przez państwowe media modelu kultury świeckiej, nieposzukującej wartości transcendentnych i poddanej działaniu cenzury. Łódzkie Dni Kultury Chrześcijańskiej organizowano, wykorzystując na potrzeby spotkań z artystami, spektakli, wystaw i projekcji wiele kościołów, sal i pomieszczeń w całej Łodzi. Jednym z takich miejsc była aula Jana Pawła II w podziemiach Kościoła pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny przy ulicy Kościelnej. Tam właśnie rozpoczął swoją działalność Teatr Logos, który przeniósł się ze swym twórcą, ks. Waldemarem Sondką (ZOBACZ), do kościoła przy ulicy Marii Skłodowskiej-Curie. To ten kościół w 1993 roku ks. arcybiskup Władysław Ziółek przekazał łódzkim twórcom i artystom, i erygował przy nim Ośrodek Duszpasterstwa Środowisk Twórczych Archidiecezji Łódzkiej. Do dzisiaj tu właśnie mieści się centrum „logistyczne” festiwalu, a we wnętrzach Kościoła Środowisk Twórczych odbywa się część festiwalowych imprez.

Festiwal tradycyjnie rozpoczyna się w listopadzie, w pierwszą niedzielę po dniu zadusznym. Trwa zazwyczaj dwa tygodnie, podczas których codziennie odbywają się różnego rodzaju zdarzenia specjalnie na ten czas przygotowane – premiery spektakli Teatru Logos i innych, zaprzyjaźnionych scen teatralnych, wystawy prac zaproszonych artystów, spektakle i przedstawienia zespołów zagranicznych, występy chórów i muzyków, często nie do zobaczenia w Polsce w żadnym innym czasie. Program festiwalu jest efektem całorocznej menedżerskiej pracy ks. Waldemara Sondki, dyrektora festiwalu, który wykorzystując dotychczasowe powiązania i kontakty zaprasza artystów interesujących, niebanalnych i tworzących sztukę nie zawsze religijną, ale zawsze poszukującą i na najwyższym poziomie. Dbałość o poziom propozycji festiwalowych jest stałą zasadą, środowisko Logosu bowiem od początku pragnęło dawać łodzianom możliwość kontaktu ze sztuką pozbawioną parafiańszczyzny, otwartą w spojrzeniu na człowieka i jak najdoskonalszą formalnie.

Festiwal nie jest działaniem nastawionym na dochód. Wszystkie karty wstępu są wydawane w formie bezpłatnych zaproszeń, a zespół Teatru Logos i osoby zaangażowane w organizację festiwalu działają na zasadzie wolontariatu. Nie oznacza to jednak, że Festiwal Kultury Chrześcijańskiej nic nie kosztuje. Przeciwnie, zorganizowanie zdarzenia kulturalnego na odpowiednim poziomie zawsze pociąga za sobą koszty. Organizacją środków zabezpieczających właściwą oprawę imprez festiwalowych zajmuje się ks. Waldemar Sondka przez cały rok. Udaje mu się pozyskać zarówno sponsorów (bez których Festiwal by nie istniał), jak i dotacje od instytucji zajmujących się finansowaniem kultury (bez których Festiwal nie miałby możliwości rozwoju). Wszystko to w celu zrealizowania podstawowej idei imprezy, która wywodzi się z Łódzkich Dni Kultury Chrześcijańskiej — umożliwienia przeżywania Tajemnicy poprzez sztukę każdemu, kto tego pragnie, kto tego potrzebuje. Spełnienie tej idei zakłada nieodpłatne uczestnictwo w wydarzeniach artystycznych i tak od początku Festiwalu do dzisiaj jest, że wejściówki otrzymać może każdy, kto zechce poświęcić chwilę swojego czasu, by odstać swoje w kolejce w dniu otwarcia biura festiwalu. Jedynym ograniczeniem ilości wydawanych wejściówek jest pojemność sal, w których organizowane są poszczególne imprezy dwutygodniowego programu.

 

Cookies

Strona Festiwalu Kultury Chrześcijańskiej używa cookies wyłącznie w celu dopasowania wyglądu i wyświetlania strony do preferencji użytkownika oraz dla gromadzenia statystyk odwiedzin (kraj, monitor, przeglądarka internetowa), pozwalających nam pracować nad ulepszeniem layoutu. Nie prowadzimy działań reklamowych z użyciem ciasteczek.

Nasza strona wymaga włączonej obsługi skryptów java.

Cookies to informacje tworzone przez skrypty obsługujące połączenie Twojej przeglądarki (zwane sesją) z serwerem obsługującym adres URL (adres internetowy wpisany w pasek adresu). Są one zapisywane na dysku Twojego komputera (ustawa nazywa to urządzeniem końcowego użytkownika) w folderach systemowych przeglądarki i używane przez serwer do rozpoznania Twoich ustawień, stanu poprzedniego lub wskazanych preferencji (np. wyboru koloru strony czy rozkładu list w wyliczeniach) przy każdym ponownym połączeniu. Cookies — jeśli istnieją zachowane na dysku — są pobierane i przesyłane z powrotem na serwer obsługujący adres URL w momencie rozpoczęcia przeglądania strony.

Cookies są konieczne do poprawnego działania różnych części większości witryn internetowych. Wyłączając cookies narażasz się na kontakt ze stroną działającą wadliwie.

 
1. Możesz zabronić przeglądarce internetowej zapamiętywania (akceptowania) plików cookies.

Spowoduje to prawdopodobnie utrudnienia w korzystaniu ze strony www, ciasteczka wymyślono bowiem jako mechanizm usprawniający działanie serwisów. Należy w tym celu zmienić na stałe – jednorazowo – ustawienia Twojej przeglądarki. Pamiętaj, żeby sprawdzić na wszelki wypadek te ustawienia po zainstalowaniu nowej wersji oprogramowania.

W przeglądarce Internet Explorer cookies można wyłączyć wykorzystując ustawienia — NARZĘDZIA — OPCJE INTERNETOWE — PRYWATNOŚĆ — WYBIERZ USTAWIENIE DLA STREFY INTERNETOWEJ (wersja IE 10).

W przeglądarce Firefox przez modyfikację ustawień — NARZĘDZIA — OPCJE — PRYWATNOŚĆ.

W Chrome — USTAWIENIA — ZAAWANSOWANE — PRYWATNOŚĆ — USTAWIENIA TREŚCI.

W przeglądarce Opera USTAWIENIA — PREFERENCJE — ZAAWANSOWANE — CIASTECZKA.

2. Możesz nakazać usuwać ciasteczka automatycznie po każdym zamknięciu przeglądarki.

Większa część cookies zbierających dane, których nie chcesz przekazywać nigdzie dalej, ma dość odległą datę wygaśnięcia i wcześniej nie wygasają one automatycznie. Cookies służące do automatyzacji pracy strony najczęściej mają ustawiony moment wygaśnięcia na zakończenie sesji przeglądania strony. Nigdy jednak nie ma pewności. Tę opcję lepiej zaznaczyć w ustawieniach.

3. Możesz regularnie używać programu czyszczącego system (z istniejącą i zaznaczoną opcją usuwania cookies).

Takie postępowanie jest zalecane ogólnie ze względów bezpieczeństwa i nie tylko odnośnie ciasteczek. Ponieważ jednak czynisz to na własne ryzyko, nie proponujemy Ci żadnego konkretnego programu. Część z nich jest zresztą płatna.

 

Wolfgang Hildesheimer „Mary Stuart”

Ateneum logo

przekład — Dorota Sajewska
reżyseria i scenografia — Agata Duda-Gracz
ruch sceniczny — Tomasz Wesołowski
muzyka — Maja Kleszcz, Wojciech Krzak
reżyseria światła — Katarzyna Łuszczyk
asystentki reżysera — Agata Schweiger, Dagmara Olewińska
premiera — 16 maja 2015 r.

Obsada:
Agata Kulesza,
Paulina Gałązka,
Przemysław Bluszcz,
Wojciech Brzeziński,
Grzegorz Damięcki,
Bartłomiej Nowosielski,
Tomasz Schuchardt.

Maria Stuart była najsłynniejszą Szkotką i najsłynniejszą królową tego dzielnego narodu. Był wiek XVI, trwały wojny między protestancką Anglią i katolicką Szkocją, raz jedni byli górą, raz drudzy. Spisek gonił spisek, zdrada goniła zdradę, królowanie to nie był łatwy zawód. Anglicy w końcu okazali się silniejsi i Maria Stuart poszła pod sąd, a potem pod katowski topór. Stała się jedną z wielkich legend nie tylko swojego kraju, pisano o niej uczone książki i teatralne dramaty. Sztuka współczesnego niemieckiego dramatopisarza Wolfganga Hildesheimera nie zajmuje się jednak historią; opowiada o jednym epizodzie: ostatnich chwilach Marii S. Nie spodziewajcie się jednak żadnych sentymentalnych lamentów nad nieszczęsną władczynią niesłusznie skazaną na skrócenie o głowę. „Mary Stuart” to poetycka fantazja o strojeniu się na śmierć i wykorzystywaniu tej śmierci przez najbliższe otoczenie królowej. Dramatyczny, ale i groteskowy hymn o odchodzeniu pośród oficjalnych fanfar i małych, prywatnych interesów. Spektakl prowadzą dwie znakomite Agaty: jako reżyserka Agata Duda-Gracz i jako Mary — Agata Kulesza.

 

Prasa o spektaklu

Zaproszenie na egzekucję
Tomasz Miłkowski, Przegląd nr 24/08.06, 10-06-2015

(...) Losy Mary Stuart należą do ulubionych motywów dramaturgii europejskiej, zwykle przyrodnia siostra królowej Elżbiety ukazywana była jako niewinna ofiara. Ale nie tym razem. Mary Agaty Kuleszy to wredna baba, bezwzględna, po trupach (dosłownie) dążąca do władzy, pozbawiona wszelkich skrupułów i chrześcijańskiego miłosierdzia. Dlatego przygotowania do egzekucji możemy oglądać jako naturalne następstwo jej działań. A jednak w tej ostatniej chwili, za sprawą kunsztu aktorki i kształtu inscenizacji, Mary staje się najbliższa, najbardziej ludzka i godna podziwu.

Okiem kata
Kamila Łapicka, W Sieci nr 21/25.05, 28-05-2015

(...) Do jej śmierci została godzina — to czas, który spędza ze swoimi poddanymi, osobami o podwójnej moralności, które pragną, by ta godzina upłynęła jak najprędzej. Paradoksalnie czekający na wykonanie swojej roboty kat wydaje się jedyną szczerą osobą, która traktuje Marię z szacunkiem. Nie szczędzi jej jednak bolesnych szczegółów, jak wzmianka o tym, że jej przerzedzone włosy nie utrzymają ciężaru głowy, którą uniesie po egzekucji do góry, albo że zostanie później przyszyta, jeśli rodzina wyrazi takie życzenie.
Kat jest zresztą świetny w wykonaniu Przemysława Bluszcza, zwłaszcza że przypadła mu w udziale jedna z najbardziej statycznych ról w historii polskiego teatru. W drugoplanowej roli służącej Jane błyszczy z kolei talent młodej Pauliny Gałązki — łączy nieprawdopodobny pragmatyzm ze swoiście rozumianym kultem pracy. „Jesteś całkiem ładna. Jak na swoje możliwości” — to zdanie Marii najlepiej charakteryzuje tę postać. Wreszcie charakter szkockiej królowej w ujęciu Hildesheimera. Potrafi być okrutna. Życie w zamknięciu zasklepiło w niej odruchy miłosierdzia — taką tezę zdaje się stawiać autor. I każe przeplatać Marii groźby wobec służby żarliwą modlitwą.
Grająca tytułową rolę Agata Kulesza znakomicie pokazuje złożoność sytuacji swojej bohaterki. Dumna królowa, poniżona kobieta, człowiek w ślepej uliczce. Między tymi trzema biegunami buduje obraz Marii. Jej charakteryzacja starej kobiety (o której kolorowe media rozpisywały się pod hasłem: „Aktorka dała się oszpecić dla roli”) jest naprawdę uderzająca. Inna sprawa, że w Anglii Tudorów, w której przeciętna długość życia kobiety wynosiła 30 lat, 45-letnia Maria naprawdę była już seniorką.

Królowa w celi śmierci
Hanna Karolak, Gość Niedzielny nr 23/07.06, 09-06-2015

(...) Agata Kulesza udowadnia, że jest wielką aktorką. Ile trzeba mieć pokory, by zagrać rolę, w której bohaterka zamienia się w strzęp ludzki. Otoczona pochlebcami, którzy do ostatniej chwili chcą coś zyskać. Zna ich doskonale, ich wartość, wyrachowanie, ale póki ma władzę, póki topór katowski nie spadnie na jej szyję, zgadza się na ustalone rytuały.
Agata Duda-Gracz, córka wybitnego malarza, którego droga twórcza zbiegała się z poszukiwaniem w życiu sacrum, otrzymała niewątpliwie w spadku od ojca naturę niespokojną. Stąd jej wybory. Przede wszystkim reżyseria, ale także umiejętności plastyczne. Każdy jej spektakl to autorska, niepokorna wizja rzeczywistości, którą kreuje od A do Z. Tak samo jest i z „Mary Stuart”. Majestat śmierci wpisuje w rzeczywistość, która degraduje bohaterkę. Maria modli się żarliwie do Boga, jest katoliczką, ale nie przebacza oprawcom. Nie ukrywa też własnych zbrodni. Jest do końca odważna. Tym większy to kontrast z otaczającymi ją tchórzami. Wszystko w spektaklach Agaty Dudy-Gracz jest wyraziste, pełne ekspresji — co do jednych widzów trafia, innych irytuje. Mnie ta autorska wizja wydaje się twórcza, pobudza także i moją wyobraźnię. Ciekawie prowadzi swoją rolę młoda utalentowana aktorka Paulina Gałązka. Nie sposób też pominąć znakomitej oprawy muzycznej, autorstwa Mai Kleszcz, która uczestniczy w spektaklu, wykonując oryginalne arie.

Opowieść śmiertelna
Przemysław Skrzydelski, W Sieci nr 24, 15-06-2015

(...) W tym spektaklu na maskaradę śmierci, jej ohydę z całą fizjologią i symboliką jak z barokowego malarstwa trzeba patrzeć wyłącznie przez pryzmat przewrotnego rytuału. Trudno uznać, że tutaj akcja idzie do przodu, a postaci zmierzają od punktu A do B. Raczej pojawiają się na scenie po to tylko, by jeszcze raz odtańczyć danse macabre władzy i życia. Od dawna są trupami i przez to wydają się bardziej przerażający. Agata Kulesza przygnieciona maską pudru i ciężarem już przecież żałobnej sukni cedzi słowa, jakby nienawidziła każdego ich możliwego znaczenia, jakie poznała na tym świecie. To kolejna znakomita rola do kolekcji wybitnej aktorki, która tym razem zmusza nas do wysiłku ponad dzisiejsze wymogi. Mimo że to tak żmudne doświadczenie, to niczym stara prawda „memento mori” wbija się w naszą świadomość. Do takiego teatru trzeba podchodzić z szacunkiem.

Martwa natura z królową
Jacek Wakar, Polskie Radio, Dziennik Gazeta Prawna nr 103 — Kultura, 29-05-2015

(...) W Ateneum wszystko poprowadzone jest z linearną dokładnością, nic nie przeszkadza mocnej tytułowej kreacji Agaty Kuleszy, a jednak ma się wrażenie, jakby pomniejsze role istniały w przedstawieniu osobno, nie stawały się kolejnymi barwami jednego turpistycznego malowidła. W efekcie patrzy się na nie z szacunkiem, ale i obojętnością. Jakby złożone obietnice nie do końca zrealizowano.
Co nie oznacza, że „Mary Stuart” jest inscenizacją na wskroś nieudaną. Przeciwnie, Duda-Gracz wykroiła z przeciętnego jak się wydaje tekstu przejmującą kronikę obumierania świata i ludzi, powolnego rozkładu, który dotyka wszystko i wszystkich. Bohaterowie od pierwszej sceny są martwi i sposobią się do swego danse macabre. Scenę zamyka krata, co sugeruje jednoznacznie, że dla Mary świat cały stał się więzieniem, niegdyś nieogarniony, dziś skurczył się do rozmiaru celi skazańca.
Mary Agaty Kuleszy zaczyna spektakl od rozdzierającego krzyku, zawierając w nim lęk, rozpacz oraz żal za kończonym właśnie życiem. Ze zniszczoną twarzą i łysą czaszką z pojedynczymi kępkami włosów zdaje się być już po tamtej stronie, choć niedobitki poddanych oddają jej jeszcze — z pełnym cynizmu wyrachowaniem — swoje hołdy. Kulesza buduje swoją rolę na podobieństwo odwróconej drogi krzyżowej. Ostatnia jej stacja w istocie jest tą pierwszą. Od niej, od krańcowego upokorzenia i pozostania sam na sam z nieuchronnym, zaczyna się droga ku odzyskaniu człowieczeństwa. Aktorka unika gwiazdorskiego popisu, a przecież byłoby o niego nietrudno. Czytelnie akcentuje tematy roli — okrucieństwo królowej, chęć panowania nad innymi w każdej sytuacji, a nawet ślady kobiecej próżności. W przebłyskach łamiących czerń wnętrza bohaterki bywa autoironiczna i zdystansowana.

Fizjologia kloaki — „Mary Stuart” w Ateneum
Tomasz Domagała, www.domagamsiekultury.blog.pl, 23-05-2015

(...) Agata Kulesza ma w tym spektaklu zadanie niebanalne, ciekawe i wreszcie na miarę swojego talentu. Sytuacja wyjściowa postaci Mary Stuart w naturalny sposób budzi współczucie i litość — oto królowa, ofiara historii i swojego „zezwierzęconego” otoczenia musi umrzeć za parę godzin. Konwencja teatru absurdu trochę ten fabularny sentymentalizm Hidesheimera rozbija, nie na tyle jednak, żeby dać gwarancję sukcesu. Zadaniem aktorki jest zatem — inaczej niż zazwyczaj — „oskarżyć” swoją postać, zdjąć z niej odium ofiary, a wszystko po to, żeby pokazać jej tragiczną niejednoznaczność i złożoność. Jest jeszcze jedna trudność. Rola Mary Stuart u Hildeshmeiera — podobnie jak i inne — złożona jest z mikroscenek, zbudowanych często na emocjach o diametralnie różnym charakterze, odcieniu i natężeniu. Przeskakiwanie z jednej emocji w drugą w tak krótkim czasie wymaga od aktora najwyższej koncentracji, skupienia i stuprocentowego oddania swojej roli. A i to może nie wystarczyć, gdyż wiarygodność tej postaci wymaga jeszcze, aby emocje owe ciągle trzymać na wodzy i balansować, balansować na krawędzi. Można to porównać do tańca na linie: jeden fałszywy ruch i spadasz. Agata Kulesza nie tylko sprawnie chodzi po tej linie, ona chodzi po niej brawurowo. Mary Stuart Kuleszy jednocześnie bawi i wzrusza, uczy i deprawuje, budzi litość i nienawiść, prowokuje sympatię i niechęć, wzbudza pogardę i szacunek. (...)

Studium aktu zabijania królowej
Wiesław Kowalski, Teatr dla Was

(...) W „Mary Stuart” mamy do czynienia z bezsensownością świata i ludzkiego życia sprowadzoną do refleksji bolesnej, sentencjonalnej i pełnej goryczy. Znakomicie to w swoim najnowszym przedstawieniu uchwyciła Agata Duda-Gracz na scenie warszawskiego Teatru Ateneum.
Wstrząsająca jest już pierwsza scena spektaklu, w której hieratycznie stojący kat (Przemysław Bluszcz) — to on, nie Elżbieta czy Darnley albo Rizzio, jest u Hildesheimera partnerem królowej, dlatego nie opuści sceny do końca — rozmawia ze strzępem ludzkiego ciała, jakim jest czekająca na śmierć i wijąca się w bólu Mary Stuart (Agata Kulesza).
(...) Każdy z bohaterów — na szczególne wyróżnienie zasługują bez wątpienia Wojciech Brzeziński (Gervais), Tomasz Schuchardt (Głąb), Paulina Gałązka (Jane) — w swym wyjawianiu absurdalnych prawd i logicznych nieprawd próbuje na swój sposób konfrontować nas ze sceniczną brutalnością i brzydotą, kosztem nawet gwałtownego poruszenia naszych emocji skutkującego odrzuceniem, strachem, niekiedy też zamierającym na ustach śmiechem.
Wszystko razem — plastyczna reżyseria i scenografia, wypełniona sobą rola Kuleszy, podparta dobrą robotą aktorską partnerów, świetna muzyka Mai Kleszcz i Wojciecha Krzaka — tworzy spektakl, który mieni się pełną emocji wieloznacznością, próbującą godzić odległe żywioły, w próbie pokazania tego, co rozpostarte między nadprzyrodzonym smutkiem a ziemskim chichotem.